Gosposia była z nami już od miesiąca i nie powiem, ale
dzięki niej wiele obowiązków odeszło. Mogłam w spokoju skupić się na czymś
innym, tak samo jak Adrian. Ale dzisiaj miałam dzień lenia, nic mi się nie
chciało i najchętniej to bym leżała w łóżku. Niestety, musiałam iść do pracy, w
dodatku miałam umówioną wizytę u ginekologa. W sumie nie wiedziałam po co, jak
już nie potrzebuje tabletek, ale Adrian kazał mi iść. Na wszelki wypadek. Bo
trzeba się badać. Od kiedy jego wyniki się polepszyły był za tym, aby kontrolować
swoje zdrowie co jakiś czas. Dlatego wyskoczyłam dzisiaj z pracy i pojechałam
na wizytę. Było lekkie opóźnienie, więc musiałam poczekać na swoją kolej, ale
cóż zrobić. Przywitałam się z lekarzem, który prowadził mnie już od kilkunastu
lat i trochę z nim pogawędziłam. Ale po jego minie widziałam, że coś jest nie
tak.
- Czy coś nie gra? – rzuciłam przyglądając się mu dokładnie,
na co rzucił, że zrobi jeszcze jedno badanie i nie powiem, ale zdziwiłam się,
że robi mi USG – Panie doktorze?
- Naprawdę nie odczułaś zmiany w nastoju i w ciele? –
zdziwiony na mnie spojrzał
- Jakiej zmiany? Czy jestem na cos chora? – usiadłam od razu
- Proszę się nie ruszać. Widzi pani, o tutaj. – wskazał
palcem na co się przyjrzałam na ekranie – Jestem przekonany, ze za siedem
miesięcy zobaczymy się na porodówce.
- S-słucham?
- Gratuluje zostaniesz po raz drugi mamą. Pedro będzie miał
rodzeństwo, ale jeszcze nie można ustalić czy to siostra, czy brat.
- O matko. – zaśmiałam się – To normalne, że tak szybko
zachodzi się w ciążę?
- Nie zawsze, ale w waszym wypadku odstawienie
zabezpieczenia działa aż nad to. Ale, możesz się ubrać. Wypiszę ci potrzebne
recepty i wszystko co potrzebne.
Kiedy wróciłam do gabinetu, miałam wszystko w dłoniach i nie
powiem, ale byłam w takim szoku, że nie do końca słyszałam co mówi do mnie
lekarz. Kiedy wyszłam z gabinetu to od razu wybrałam numer Adriana, ale nie
odbierał. Tylko napisał mi wiadomość, ze nie może odebrać. Bo jest na boisku,
ale oddzwoni do mnie zaraz po tym jak trening się skończy. Ale i tak musi
zostać dzisiaj dłużej. Więc nie zastanawiając się długo, od razu zawołałam
taksówkę i pojechałam do ośrodka. Niestety musiałam się przebić przez korki,
ale powiadomiłam za to naszą gosposię, ze dzisiaj przyjadę trochę później. Na
szczęście nie było żadnego problemu, i mogłam spokojnie wejść na teren ośrodka,
ale odprowadzana przez ochroniarza. Zapukał do drzwi Adriana, więc nie powiem,
ale minę miał przednią kiedy spojrzał na drzwi i zobaczył tam również mnie w
takiej asyście. Ale i ja miałam pewnie niezłą minę, kiedy widziałam Anabel,
która siedziała na jego biurku po jego stronie.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Ale pani Sandra Vazquez
chciała się z panem zobaczyć.
- Dziękuje. – odezwał się Adrian od razu wstając ze swojego
miejsca i oddalając się trochę od Anabel – Kochanie co tu robisz?
- Nie chciałeś, albo może nie mogłeś rozmawiać więc
postanowiłam przyjechać i ci coś oznajmić.
- Nie mogło to poczekać do wieczora?
- Nie, nie mogło. – rzuciłam ostro
- Ok to ja uciekam. Do jutra. – uśmiechnęła się do niego –
Miło było cię znowu zobaczyć. – tym razem zwróciła się do mnie i wyszła z jego
gabinetu
- Ok, co jest? Coś się stało, że przyjechałaś aż tutaj bez
auta?
- Wzięłam taksówkę. – wzruszyłam ramionami kładąc torbę na
biurku
- Tylko z nią rozmawiałem. – od razu zaczął się tłumaczyć na
co przewróciłam oczami
- Tylko winny się tłumaczy, więc przestań chrzanić. Zresztą
nie chcę teraz o niej rozmawiać.
- Coś nie tak? Wyniki wyszły nie tak? Jesteś na coś chora? –
od razu znalazł się przy mnie, a ja pokiwałam przecząco głową – Więc co jest
tak ważnego, że przyjechałaś do mnie taksówką zamiast poczekać do wieczora.
- Jestem w ciąży. – uśmiechnęłam się delikatnie, ale kiedy
widziałam jego minę to zaczęłam się śmiać – Nie cieszysz się?
- W ciąży? Już?!
- No cóż. – zaśmiałam się siadając na jego biurku – Lekarz
rzucił jakiś komentarz, na temat tego, że nam wystarczy jeden raz bez
zabezpieczenia.
- O matko! Który to miesiąc?
- Zaczynam drugi. Więc to początki i jeszcze nie wiadomo
jaka to płeć.
- To fantastyczna wiadomość! – ucieszył się szeroko i
znalazłam się na jego rękach – Kocham cię. – krzyknął od razu mnie całując i
okręcając dookoła
- Przeszkadzam? – usłyszeliśmy spod drzwi, gdzie stał tam
jego ojciec
- Trochę. – zaśmiał się Adrian stawiając mnie na podłodze
- Aj młodzi, młodzi. Róbcie to w sypialni, a nie w miejscu
pracy. – rzucił kładąc na jego biurku teczkę
- My jesteśmy grzeczni. – zauważył Adrian szeroko się
uśmiechając – Tylko cieszymy się z dobrej nowiny.
- Nowiny? – zdziwiony na nas spojrzał
- Yhym. – przytulił się do mnie Adrian – Pedro nie będzie
jedynakiem.
- Będzie kolejny Gonzalez?! – na co ze śmiechem pokiwałam
głową, że tak – Gratuluję! Niech no ja cię uściskam. – więc od razu znalazłam
się w jego ramionach - Dobra robota synu. – objął go, kiedy mnie zostawił w
spokoju – Mama wie?
- Nie, ja dowiedziałem się pierwszy. No, a teraz ty. Myślę,
że trzeba by było zrobić jakąś kolację i powiadomić dziadków.
- Będziesz gotować? – zaśmiałam się a on pokiwał głową, że tak
- No dobrze, ale uciekajcie do domu. Pewnie mój wnuk nie
może się doczekać, aż jego rodzice wrócą.
- Nie mogę. Mam jeszcze…
- Oj przestań już udawać takiego pracoholika. Idźcie do
domu. Zabierz Adriana ze sobą.
- Z przyjemnością. – pociągnęłam go za koszulkę na co miał
szczęście i mi się poddał – Zjemy dzisiaj coś dobrego?
- Zjemy. Na co tylko masz ochotę, albo raczej wy. –
pogłaskał mnie po brzuchu
- Na moją ulubiona potrawę i na bajkę z Pedro. Twój tato ma
rację, trzeba szybko jechać do domu i pobyć trochę z synkiem.
- Tak jest. Powiadomisz swoją mamę o nowinie? – a ja od razu
spuściłam głowę – Kochanie…
- No co?
- Musi o tym wiedzieć. Zresztą jak jej przygotowania do
ślubu?
- Heh ślub. Będę musiała iść na niego z brzuszkiem. W końcu
to za dwa miesiące. Z emaila, jakiego od niej dostałam to wiem, że już wszystko
jest. Ale nie wiem jak to przyjmie mój ojciec, nie został zaproszony.
- Pewnie był na to przygotowany. W końcu gdybym brał ślub po
raz drugi, ty byś nie dostała zaproszenia.
- Ja? Dlaczego? Nie
zaprosiłbyś mnie, nawet jeśli byśmy rozstali się w przyjaznych…
- My i rozstanie, a później przyjaciele? Zdecydowanie nie
dalibyśmy rady. A nie chciałbym, aby osoba która mnie kocha, a ja kochałem ją
była na moim ślubie z inną osobą. To by ci pewnie złamało serce.
- Twoje odejście by mi je złamało.
- To działa w dwie strony. Nie wiem czy bym dał sobie radę
bez ciebie, bez was.
- Dałbyś, ale potrzebowałbyś dużo czasu na to.
- Oho, Pedro już nas zobaczył. – zaśmiał się i zauważyłam
mojego synka na schodach, więc szybko wysiadłam
- A to dlaczego jesteś w skarpetkach na schodach? –
zauważyłam i go wzięłam na ręce
- Chowałem się i usłyszałem samochód. – uśmiechnął się do
mnie
- A jakby to był ktoś inny? Nie możesz otwierać drzwi i
uciekać. To jest bardzo niebezpieczne.
- Dobrze mamusiu. – westchnął
- A tu co? Już dostałeś od mamy zakaz? – zaśmiał się Adrian
a on pokiwał główką – Ale ma rację. nie można samemu wychodzić z domu.
- Dobrze. – przytulił się do mnie a ja uśmiechnęłam do
gosposi – Znowu zabawa w chowanego?
- Dokładnie. Chce się w to bawić codziennie, zawsze o tej
samej porze. Ale zrobiłam dzisiaj zapiekankę, mam nadzieję, że lubią państwo?
- To moja ulubiona potrawa. – zaśmiał się Adrian – Więc dlaczego
stoimy ba dworze, jak możemy być w kuchni i zjeść pyszny obiad?
- W takim razie ja wszystko przygotuje. – poszła do kuchni a
my weszliśmy do domu
- Jutro będziesz miała swoją ulubioną kolację. – dał mi
całusa w policzek na co się zaśmiałam – Na deser możesz zjeść swoje ulubione
lody.
- Więc musimy zjeść obiad, aby zjeść deser.
Zadowolona postawiłam małego na podłodze i poszłam do
kuchni, gdzie już na nas czekało jedzenie. Nie powiem, ale dzisiaj byłam
szczęśliwa jak nigdy. Na dodatek Pedro cały czas był uśmiechnięty i opowiadał
nam co robił. Chociaż, nie wiedziałam jak mam mu przekazać informację o tym, że
nie będzie już tylko on. Bo wiadomo jak reagują na takie nowiny dzieci. Dlatego
wiedziałam, że muszę podjechać do księgarni po książkę na ten temat. Ale
kąpałam małego, jak zawsze się z nim śmiejąc. Kiedy zobaczyłam Adriana opartego
o próg. Uśmiechnęłam się do niego na co puścił mi oczko.
- No to idziemy do łóżka, a tatuś tu posprząta.
- Aj, dawaj całusa mały.
- Nie! – uciekł do pokoju na co się zaśmiałam
- Idź, poczytaj mu. Zaraz do was przyjdę.
Z szerokim uśmiechem poszłam do pokoju małego i usiadłam z
książką na jego łóżku. Czytałam jego ulubioną książkę, kiedy obok nas przysiadł
Adrian. Oczywiście podał małemu misia, więc go przytulił mocno do siebie i
zasnął. Dałam mu buziaka w policzek i Adrian go przykrył dokładnie kołdrą.
Wyszliśmy cicho i nie marzyłam o niczym innym jak po prostu o tym, aby rozłożyć
się na kanapie.
- Zmęczona?
- Yhym, dużo nowin jak na dzisiaj.
- Wiem o tym, ale to miłe nowiny. – uśmiechnął się szeroko
ciągnąć mnie na kanapę
- Bardzo miłe. – pogłaskałam się po brzuchu siadając obok niego
- Musimy odkurzyć kołyskę, i zastanowić się nad nowym
pokoikiem.
- Kurcze Gonzalez, ty i twoje zdolności. A myślałeś, że
tylko piłkę potrafisz kopać. – zaśmiałam się
&&&
więc mamy dziecko :D tak jak u mnie w pracy hahahahaha :D
HAHAH, ostatnia kwestia, leże XDD Nie no, dziecko…chcieli to mają. Czyli wszystko idzie w dobrym kierunku, cieszy mnie to niezmiernie. <3
OdpowiedzUsuń