sobota, 31 maja 2014

24

Od rana miałam zabiegany dzień. Kilka spotkań i to tych ważnych, aby dopiąć wszystko do ostatniego guzika. A jeszcze musiałam iść na badania z Adrianem. Dzisiaj właśnie zawoził mnie do pracy mąż, więc musiałam być gotowa. Wczoraj był mecz na którym byłam z Pedro. I w sumie nie wiedziałam w jakim jest stanie. Nie rozmawiałam z nim o tym, ale zajął się szukaniem opiekunek dla małego. Na dodatek do nas z rana przyjechała jego mama, która miała zająć się małym. Zapinałam właśnie szpilki kiedy z góry schodził Adrian.

- I jak? Mogę tak iść na spotkania? – rzuciłam do teściowej na co pokazała kciuki do góry
- Ale zwiąż włosy, tak będziesz wyglądać lepiej. – powiedział Adrian – W koka. I gotowa?
- Tak. Laptop jest, torebka jest, dokumenty są. – liczyłam – Wszystko mam. Więc dawaj buziaka skarbie. – nachyliłam się do Pedro i dostałam całusa – Miłego dnia z babcią.
- Jedźcie już bo się spóźnicie. – zaśmiała się teściowa wiec wyszliśmy z domu
- Prowadzisz?
- Tak, i masz teczkę. Wydrukowałem ci wszystkie oferty opiekunek, które wybrałem. – więc za nią złapałam, wsiadając do auta – Od razu do pracy czy cię gdzieś podrzucić?
- Do pracy. Musze zostawić laptopa i w drogę. Mam dwa lunche, i kawę. Może być ciężko. – zaśmiałam się otwierając teczkę – Eee, Adrian… dlaczego średnia tych opiekunek to 50 lat?
- Musi być to ktoś kto się zajmie małym. – zauważył
- Młode dziewczyny nie są w stanie? Czy zaczynasz gustować w starszych?
- Nie chciałem aby młode dziewczyny coś namieszały. I abyś mówiła, ze szukałem po wyglądzie.
- No dobrze. – zaśmiałam się – I podjedziesz po mnie popołudniu czy mam sama dojechać do lekarza?
- Przyjadę. Ojciec już wie, że odpuszczam dzisiaj drugi trening. – na co pokiwałam głową przeglądając cv – Jesteś na mnie dalej zła?
- Nie, a mam być? – spojrzałam na niego na co pokiwał głową, że nie – Dałem radę na meczu co?
- Dałeś, ale nie powiedziałeś mi jak się czujesz.
- Musiałem zostać z tym sam. – westchnął – Dlatego zamknąłem się w gabinecie i szukałem opiekunek. Nie powiem, ale skupiłem się na tym aż tak bardzo, że nie analizowałem tego jak czułem się na boisku, i w ogóle.
- A teraz? Jak się czujesz? – schowałam teczkę do torebki i na niego spojrzałam
- Boję się. – złapał mnie za dłoń lekko ją ściskając
- Będzie dobrze. – uśmiechnęłam się do niego – A jak nie to i tak sobie poradzimy. No, ale zaparkuj tu, dalej nie będziesz miał miejsca.
- Dobrze. I dam ci znać gdzie będę czekać. – rzucił parkując – Miłego dnia.
- Dobrze. i miłego treningu. – dałam mu całusa na co zamruczał zadowolony – Widzimy się popołudniu.

&&&

Trening mijał mi dosyć szybko, aż za szybko. Nie powiem, ale im bliżej, tym bardziej chciałem napisać do Sandry, że coś mi wypadło. Ale wiedziałem, że będzie na mnie wściekła. A tego nie chciałem. Siedziałem właśnie na ławce rezerwowej i wypełniałem papiery, kiedy ktoś zasłonił mi słońce. Podniosłem głowę i widziałem Anabel.

- Słyszałam, że szukasz opiekunki.
- Nooo… szukasz pracy? – zdziwiony na nią spojrzałem
- Nie ja. Ciocia Jose. Straciła pracę trzy miesiące temu, a nie mają łatwo. Wychowała piątkę dzieci i pomyślałam, ze może dałoby się po znajomości załatwić jej pracę u was. Tylko zależy na czym to ma polegać.
- Na opiece nad Pedro. No wiesz, aby go karmić i sprzątać po nim. Wcześniej mieliśmy gosposię, więc zajmowała się również naszymi rzeczami. Sprzątała, gotowała, i zajmowała się domem. W sumie miło by było, gdyby była w domu taka osoba. Która by przychodziła przed naszym wyjściem.
- Ciocia Carmen może to zrobić. Porozmawiasz z Sandrą?
- Jasne. Szepnę jej słówko, dzisiaj wybiera kandydatki. Pracowałem wczoraj ciężko nad wyborem niani. Ale głos ostateczny należy do mamy. – zaśmiałem się
- Pewnie tatuś wybrał same ładne, długonogie i musi mama powiedzieć stop.
- Mamusia zwróciła mi dzisiaj uwagę, że wybrałem kobiety po 50. Więc twoja ciocia może mieć duże szanse.
- Więc szepnij słówko żonie. I, powiedź, że to może być wasza najlepsza niania i gosposia.
- Powiem. – uśmiechnąłem się do niej co odwzajemniła i podziękowała

&&&

Po raz kolejny byłam spóźniona. Miałam nadzieję, że Adrian nie będzie zły. Ale wsiadłam szybko do auta, i wrzuciłam swoje rzeczy na tył. Przeprosiłam za spóźnienie, i od razu pojechał w stronę przychodni. Chociaż dobrze widziałam, że się boi i najchętniej to by odjechał w zupełnie innym kierunku. Ale przywitał się z recepcjonistka i musieliśmy chwilkę poczekać.

- Wejdziesz ze mną?
- Jeśli chcesz. Miałam w sumie plany na to, aby poczytać cv, ale zrobię to w drodze powrotnej.
- Właśnie, trzeba dopisać jeszcze jedną osobę. Jeśli, się na to zgodzisz.
- Kogo?
- Ciocia Anabel, a raczej ciocia Jose. Straciła pracę i nie mają łatwo. Wychowała piątkę dzieci, i mogłaby być również naszą gosposią.
- To dlaczego się nie zgodziłeś?
- Rzuciłem coś o tym, że mamusia podejmuje najważniejsze decyzję. – uśmiechnął się szeroko na co się zaczęłam śmiać, ale nas wywołali, więc poszłam z nim do gabinetu
- Dzień dobry. – przywitał się z nami doktor Fernandez – Jak dobrze, że w końcu pan do nas zawitał.
- Mam nadzieję, że to szybko przebiegnie.
- Nie ma się czego martwić. Nie zamierzam zatrzymać pana na oddziale. Ale jak tam bieganie?
- Nie biegam już. – westchnął – Podczas ściągania się z moją koleżanką, poczułem ból. Nasilał się kiedy zaczynałem biegać choć trochę, nawet trochę podczas chodzenia.
- A teraz?
- Też trochę pobolewa. – mruknął pod nosem na co zła na niego spojrzałam, bo mi nic o tym nie powiedział – Ostatnio znowu ten sam mocny ból, kiedy biegłem za synem.
- W takim razie, dobrze zrobiłem dzwoniąc do żony. Ale czas na badania, proszę za mną.

Siedziałam w kącie i przypatrywałam się co to za badania i co najważniejsze jaką minę ma mój mąż. Ale zaciskał zęby, więc nie wyglądało to dobrze. Zaczynałam się stresować, ale lekarz nas uspokoił. Adrian po prostu musiał iść na basen, i odbyć kilka zabiegów. Jeśli to nie da mu ulgi, to będą dalej się zastanawiać jak mu pomóc. W ostateczności, ponownie będzie musiał iść pod skalpel. Wyszliśmy z gabinetu i od razu wzięłam recepty, które trzeba było wykupić.

- Spokojniejszy?
- Yhym, dobrze, że od razu nie muszę iść pod nóż. – westchnął na co go objęłam w pasie
- Zabawne. Obydwoje mamy blizny. – zaśmiałam się – Ty na nodze, ja na brzuchu.
- Ale z twojej blizny wyszło coś dobrego. – mruknął
- Wiem o tym. Ale nie pójdziesz pod nóż. Nie ma się czego bać. – dałam mu buziaka w policzek – Kupię ci kąpielówki.
- Szkoda, że ciebie nie mogę zobaczyć w stroju. I widzisz, powinniśmy mieć basen w domu.
- Nieh, dobrze jest jak jest. I zamiast stroju, to mogę założyć co innego. Coś mniej zakrywającego. – rzuciłam zaczepnie
- Co się z panią dzieje. Myślałem, że będziesz na mnie zła.
- Jestem, ale ważniejsze jest to, że nie dzieje się nic złego. Więc możemy skupić się na czymś przyjemniejszym.
- Jestem za. A co do niani, to mam napisać do Anabel?
- Myślę, ze tak. Niech jej ciocia do nas przyjdzie, na okres próbny. Jak się sprawdzi to zostanie na stałe.
- Oczywiście. Więc dam jej znać. Ale może będziesz chodzić ze mną na basen? W końcu chodziłaś na siłownie.
- Skarbie, ja zamierzam zajść w ciążę. Więc nie chce chodzić na nic co ma jakiś związek ze sportem. Oprócz łóżka. Możesz za to wziąć ze sobą swojego przyjaciela, dawno nie wychodziłeś nigdzie z Miguelem.
- Zajęty jest, ma nową dziewczynę. Kolejną. – westchnął – Nie wiem czy to już taki jego sposób na rozrywkę, czy się może w końcu jakoś ustatkuje. Co to za przykład dla chrześniaka. Jedno co chwilę zmienia dziewczyny, drugie nie jest lepsze. Naprawdę nie mieliśmy lepszych chrzestnych do wyboru?
- Niestety aniołku. Nie mieliśmy i ja tam nie żałuję. Clara to moja jedyna i najwierniejsza przyjaciółka.
- Wiem, tak samo jak Miguel. Ale masz rację, czas z nim gdzieś wyjść.

- Widzisz, ale nie dzisiaj. Dzisiejszy wieczór rezerwujesz dla mnie. – uszczypnęłam go w tyłek i wsiadłam do auta na co się zaśmiał 

&&&
Nowy rozdział i w drogę :D a jutro pobudka o 3:30 :D pozdrawiam ;d 

2 komentarze:

  1. Dobrze, że pomiędzy Sandrą, a Adrianem wszystko dobrze się układa. Mam nadzieję, że tak już pozostanie :) www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O, a myślałam, że ta wizyta trochę nadszarpnie ich relacje, a oni jak z marmuru idą w zaparte, żeby wszystko się układało. Oby tak dalej! :D

    OdpowiedzUsuń