sobota, 17 maja 2014

22

Walizka leżała otwarta na łóżku, a ja kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zabrać. Pedro już spakowałam, a raczej wszystko leżało na łóżku. Mały właśnie bawił się na dole z Adrianem, więc miałam wolny czas. Stałam w garderobie i przeszukałam wieszaki. W sumie było ciepło jak na późną jesień, więc w sumie wybrałam coś na cieplejsze dni i te chłodniejsze. Wszystko schowałam do walizki i również kosmetyki. Kiedy walizka była zamknięta, to ściągnęłam ją z łóżka i postawiłam przy drzwiach. Mieliśmy jechać pociągiem i Adrian miał nas podrzucić na dworzec, więc to on zniesie walizkę na dół. Wszystkie dokumenty były też na swoim miejscu, więc mogłam zejść na dół, aby przyrządzić jakąś kolację, ale jak się okazało panowie już coś zjedli. I Adrian właśnie szedł go wykąpać. Westchnęłam tylko i sama usiadłam w kuchni z kanapkami. Słyszałam śmiechy na górze, więc sama tam poszłam i widziałam jak się bawili w łazience. Uśmiechnęłam się pod nosem i im się przyglądałam. Kiedy Pedro był już w piżamie to pobiegł do swojego pokoju.

- A ty co tak nam się przyglądasz?
- Lubię patrzeć jak się bawicie. A mały trochę boi się tego wyjazdu. – zauważyłam – Sama nawet nie wiem dlaczego.
- Ja też nie wiem. Mi się wydaje, że jest normalny. No może trochę nie podoba mi się jak z nami śpi.
- Jak nie koszmary to potwory. Musimy chyba to jakoś przetrwać, albo z nim porozmawiać.
- Może poczytamy mu dzisiaj we dwoje? – objął mnie w pasie – Bo dobrze wiesz, że nasze staranie się o dziecko jest przez niego opóźnione. Śpi z nami od tygodnia.
- Wiem. – westchnęłam i ruszyłam pierwsza do pokoju małego, gdzie już szykował się na emigrację do naszej sypialni
- Dzisiaj przyszliśmy z mamą we dwoje przepędzić potworów. – uśmiechnął się do niego Adrian – Więc możesz wskakiwać do łóżka.
- Nie mogę z wami?
- Skarbie. – zaczęłam siadając na łóżku i go sadzając obok – Musisz spać w swoim pokoju. Walczyć z potworami. – zauważyłam, kiedy Adrian rozglądał się po pokoju – Albo powiedzieć nam co ci się śni.
- Mama jak zawsze dobrze mówi.  Wskakuj do łóżka. – na co Pedro się położył i usiedliśmy po obu jego stronach
- Potwór chciał mnie zjeść, a później jak wołałem to nikt nie przychodził. – powiedział smutno
- To dlatego do nas przychodzisz. Sprawdzić czy jesteśmy. – pogłaskałam go po główce na co pokiwał głową – I dlatego boisz się jechać. Boisz się, że i tak potwór cię dopadnie, a nie będzie z nami tatusia.
- Tatuś zawsze nas broni. – powiedział przytulając się do Adriana na co sam się uśmiechnął
- Jedziecie z mamą tylko na trzy dni. Mamusia też cię ochroni. To waleczna kobieta, zaufaj mi.
- Też jest superbohaterem? – szepnął cicho na co się zaśmiałam
- Oczywiście i to jednym z najlepszych. Mnie tez zawsze broni. Kiedy byłeś jeszcze malutki, to sam miałem koszmary. I twoja mamusia mnie broniła. Czuwała nade mną.
- Dokładnie, ale co poczytać? – wyciągnąłem się po książkę a on pokiwał głową, że nie
- Tatuś wie. – na co zaśmiał się Adrian i od razu schylił po książkę i zaczął czytać, nie powiem ale i mnie brało trochę na spanie to czytanie, na szczęście Pedro szybko zasnął, więc cicho wyszliśmy z jego pokoju
- Aj i trzy dni bez was. Cicho tu będzie.
- Puść sobie muzykę. – wystawiłam mu język – Zniesiesz walizkę?
- Rano. Bo pewnie nie raz jeszcze coś sprawdzisz. Auto wstawiłaś do garażu?
- Tak, i nie zastawiłam ciebie. – ziewnęłam – powiem ci, ze twoje czytanie to i mnie uspokoiło.
- No to do łóżeczka. Pani też mogę poczytać.
- Możesz mnie przytulić. – uśmiechnęłam się co odwzajemnił

Ale jednak poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Umyłam zęby i wyszłam do sypialni, gdzie wyminęłam się z Adrianem. Łóżko było już pościelone, więc spokojnie mogłam się położyć i poprawiłam sobie poduszkę. Jeszcze raz sprawdziłam, czy budzik jest nastawiony i odłożyłam telefon, a w pokoju pojawił się Adrian i sam ułożył obok mnie.

- Wszystko gotowe na jutro?
- Tak. Obyśmy zdążyli. No, a później mam cztery spotkania. W ciągu trzech dni, będzie ciężko. Ale na tym polega moja delegacja.
- Musimy znaleźć opiekunkę. – westchnął – Twój ojciec też wrócił do pracy. Może poszukam czegoś? I umówię nas na spotkania?
- Dobrze. Tylko oby Pedro polubił nową opiekunkę.
- Na pewno, a my będziemy mogli skorzystać i wyrwać się na randkę. Obiecaną randkę. – dał mi buziaka w szyję na co się cicho zaśmiałam – Pamiętasz o niej co?
- Oczywiście. I nie mogę się doczekać. – wystawiłam mu język – Tylko ja i ty. Bo mam nadzieję, że tylko we dwójkę idziemy.
- Tak, do knajpki gdzie nikt nas nie będzie podglądać. Specjalnie zamówię stolik w kącie.
- Wspomnienia. – uśmiechnęłam się – Mieliśmy dwie takie randki, gdzie mnie zaprosiłeś do knajpki. A raczej to nie były randki. Bo wtedy jeszcze nie byliśmy razem. No i nas zobaczyli, więc od tamtej pory jadaliśmy tylko u mnie w mieszkaniu.
- Byłem wtedy zbyt często w prasie. Nie chciałem tego. – westchnął kładąc się na plecach, swój wzrok skupiając na jakimś niewidzialnym punkcie na suficie.
- Wiem o tym. I nie mam ci tego za złe. – przytuliłam się do niego kładąc głowę na jego klatce piersiowej – Lubiłam nasze kolacje na podłodze. Nie musiałam się wtedy stroić i w ogóle. Spokojnie mogłam siedzieć w spodenkach, szerokiej bluzie i śmiesznych skarpetkach.
- Zawsze podobało mi się to, że byłaś na luzie. Byłaś sobą, a nie jakąś tam wymalowaną dziewczyną. Ale idziemy spać, jutro musimy wcześnie wstać. A ja później do pracy.
- Oj, mój biedak. – dałam mu całusa w pierś – Dasz radę. Jak zawsze.

&&&

Ranek przeleciał nam bardzo szybko. Nie powiem, ale o mały włos, a byśmy się spóźnili na pociąg. Oczywiście pożegnałam się z Adrianem całusem, a Pedro sam przytulił tatusia. Nie powiem, był podekscytowany tym, że po raz pierwszy będzie jechać pociągiem. Kiedy ruszyliśmy, napisałam wiadomość do Blanci, która miała mnie odebrać z dworca.

&&&

Noc w samotności miała swoje minusy, ale również plusy. Minus był taki, że nie miałem do kogo się przytulić. No i nie miał kto mnie obudzić rano. Niestety zaspałem na trening i już wiedziałem, że ojciec będzie na mnie wściekły. Nigdy nie lubił jak ktoś się spóźniał. Ubierałem się w pośpiechu, i tylko zamknąłem dom i pojechałem szybko do ośrodka. Jak przyjdzie do mnie mandat to się nie zdziwię. Wpadłem na boisko jak burza i od razu widziałem wzrok mojego ojca.

- A ty co? Spóźniasz się i w dodatku masz na sobie dwie różne skarpetki. – zaśmiała się Anabel
- Jestem sam w domu. – westchnąłem – Nie miał kto mnie obudzić.
- A gdzie Sandra? – rzucił mój ojciec podając mi kartkę z taktyką
- W Sevilli z Pedro. Nawet sobie nie wyobrażałem, że spanie samemu w tak dużym łóżku jest cholernie przyjemne.
- No cóż…. Z żoną zawsze jest przyjemniej. – uśmiechnął się mój ojciec i poszedł do chłopaków
- Nie układa się między wami, że tak bardzo cieszysz się o własnym łóżku?
- Nie tak, Pedro. – westchnąłem – Ma koszmary i śpi z nami. A nie jest to łatwe, zwłaszcza kiedy rodzice starają się o drugie dziecko.
- Drugie dziecko? Podziwiam. – zaśmiała się – Ja bym bała się mieć jedno.
- Uwierz mi, to nic strasznego. Kiedy Sandra powiedziała mi o tym, że jest w ciąży, bałem się jak cholera. Obydwoje nie byliśmy na to przygotowani. Nawet nie myśleliśmy o tym, żeby mieć dziecko. Aż tu nagle pojawia się Pedro.
- Od razu wiedzieliście, że to Pedro?
- Żartujesz? – zaśmiałem się na samo wspomnienie – Ostre były to kłótnie. Ja chciałem bardziej piłkarskie imię, ale nie. Pedro wyszło samo. W szpitalu.
- Zazdroszczę ci trochę. Wracasz do domu, gdzie czeka na ciebie rodzina. No i tworzycie tak zgraną parę z Sandrą. Czasem sama bym tak chciała, ale kiedy pomyślę o słowie ślub to od razu mam dreszcze i mdłości.
- Nie jesteś jeszcze gotowa. To nic złego. – zauważyłem – Sandra też odmówiła raz. Nie mi, ale mojemu poprzednikowi.
- Ale jest z tobą. No i teraz drugi bobas. Mam nadzieję, ze nie chcesz zrobić jej drużyny?
- Nie. – zaśmiałem się – Takich planów nie mam, ani ona. Zaufaj mi. A właśnie, jesteś kobietą.
- Odkrywczy jesteś. – rzuciła zaczepnie
- Tak, ale nie o to chodzi. Po prostu, jako kobieta wiesz gdzie są fajne i romantyczne knajpki.
- Randka?
- Yhym, dziecko zostaje z nianią, a ja zamierzam zabrać żonę na romantyczną kolację. Ale nie znam za dużo knajp.
- Pomyślę i dam ci znać. Chyba wiem co spodoba się twojej żonie.
- Dzięki, a teraz wrócę do pracy zanim ojciec da mi jakąś karę.


2 komentarze:

  1. Ło, żeby nie spodobała mu się ta swoboda wolności. ;) i dawaj im już te drugie dziecko albo niech zaadoptują!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że już niedługo Sandrze uda się zajść w ciążę i doczekają się drugiego dziecka :)

    OdpowiedzUsuń