środa, 9 kwietnia 2014

17

Dzisiaj był bardzo ważny dzień dla całej rodziny Gonzalez. A mianowicie odbywał się mecz, więc plany na wieczór już miałam. Dlatego zadowolona wyszłam wcześniej z pracy i pojechałam do domu, gdzie zjadłam pyszny obiad wraz z teściową i moim synkiem i zadowolone pojechałyśmy na stadion. Oczywiście jak co mecz, było sporo kibiców, a my zajęłyśmy miejsca w loży dla vipów. Kilka z dziewczyn znałam jeszcze z czasów jak Adrian grał w Getafe, ale nie było ich za wiele. Przywitałam się z nimi i zajęłam swoje miejsce. Dzisiaj był pierwszy oficjalny mecz mojego męża i mój synek był bardzo pobudzony tym, że znajduje się na stadionie.

- Hmm widzę, że siedzą całą trójką.  – zauważyła moja teściowa, a ja nie rozumiałam o co chodzi – No, Adrian nie jest jedynym asystentem. Do pomocy ma również Anabel, bardzo sympatyczna dziewczyna.
- Dziewczyna? – zauważyłam przypatrując się
- Nie powiedział ci prawda? Aj, cały ojciec. Mówiłam mu, aby ci powiedział. Bo do tej pory pamiętam jaka byłam zła o to, że tez się dowiedziałam na końcu, że będzie pracować z młodą dziewczyną, w dodatku tak samo zakochaną w piłkę nożną, jak oni.
- No tak, ale w domu z niego wyciągnę dlaczego mi nic nie powiedział. – uśmiechnęłam się do niej – Ale oby wygrali, bo nie chce aby zadebiutował podczas porażki.
- Doskonale cię rozumiem.

Na szczęście mecz wygrali, i teściowa mnie odwiozła do domu, gdzie od razu zaniosłam mojego synka do łóżka. Bo zasnął nam już w aucie. Cicho wyszłam z jego pokoju i sama poszłam do sypialni, gdzie przebrałam się w piżamę. Dostałam wiadomość od Adriana, że wróci zdecydowanie później bo idzie na piwko z resztą. Więc nie pozostało mi nic innego jak włączyć alarm i położyć się do łóżka. Wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać i się zrelaksować. Tyle tylko, że do sypialni wszedł mój synek z misiem, więc od razu wiedziałam, że śniło mu się znowu to samo. Odkryłam kołdrę, na co od razu się do mnie przytulił. Nic nie mówił, nie musiał, więc głaskałam go po główce, aż zasnął więc i sama zgasiłam światło i ułożyłam się do snu. Kiedy wstałam, Pedro dalej ze mną spał więc tylko się przeciągnęłam i rozejrzałam. Adriana nie było nawet widać, ani jego rzeczy. Więc westchnęłam i spojrzałam na swój telefon, ale zero wiadomości. Cicho, aby nie zbudzić małego zeszłam na dół, przyszykować śniadanie i widziałam mojego męża. Spał na kanapie w samych bokserkach i doskonale wiedziałam w jaki będzie stanie jak się obudzi. Westchnęłam tylko i swoje kroki skierowałam w stronę kuchni, gdzie parzyłam mocną kawę. Usłyszałam szuranie po podłodze, więc się odwróciłam i widziałam Pedro, do którego się uśmiechnęłam.

- Na co ma mój przystojniak ochotę?
- Nalesniki? – uśmiechnął się do mnie słodko co odwzajemniłam – A dlacego tatuś spi na kanapie?
- Widocznie wrócił zbyt późno, i nie chciał nas budzić. – pogłaskałam go po główce – Zrobimy tatusiowi naleśniki? – a on pokiwał główką, więc wyciągnęłam wszystko co było potrzebne
Ja zrobiłam naleśniki, a mały dekorował. Dla Adriana wszystko już stało i o dziwo wstał z kanapy, ale był ledwo żywy. Podałam mu kubek z kawą, ale od razu złapał za butelkę wody. I wypił jednym duszkiem.
- Umieram.  – mruknął – Anabel jest o wiele lepsza w piciu niż ja.
- Anabel powiadasz. – a on się zmieszał – Tak, tak wiem o niej od twojej mamy.
- Przepraszam. Wiem, że miałem ci powiedzieć. Ale zapomniałem, naprawdę. Jesteś zła?
- Wolałabym dowiadywać się o takich rzeczach od ciebie. Jedź skarbie. Tylko nie za dużo czekolady bo znowu będzie cię brzuszek boleć.
- Przepraszam. – westchnął dając mi buziaka w policzek i głaszcząc po kręgosłupie – Powinienem ci powiedzieć, ale jak mecz? Podobał się? – zwrócił się do Pedro, a ten tylko pokiwał głową, że tak i był cały brudny od czekolady – A tobie? Spotkałaś się z dziewczynami?
- Tak. Większość z nich nie znam, niestety wy nie jesteście stali w uczuciach. No i skład zmienia się co sezon.
- My nie jesteśmy? Ja jestem. – uśmiechnął się do mnie ale od razu się skrzywił – Nie będę już pić. Nigdy…
- Masz mocną kawę, zjedź naleśniki i idź do łóżka. Sen ci dobrze zrobi. A my, pójdziemy na spacer co? – wyciągnęłam ręce do Pedro od razu go biorąc do siebie – Pobawimy się i może dzisiaj będziesz spać spokojnie?
- A nie mogę z wami? – szepnął tuląc się do mnie, ale wycierałam go z czekolady i pokiwałam głową, że zobaczymy, a Adrian spojrzał na mnie zdziwiony, ale go zostawiłam samego

Wykąpałam małego i go wyszykowałam, Adrian sam już spał jak zabity więc cicho się sama ubrałam i poszłam do mojego synka, który już na mnie czekał. Poszliśmy na dłuższy spacer do jego ulubionego parku, a także do lodziarni i na obiad. Kiedy wróciliśmy mój mąż był już do życia i tylko siedział na kanapie i z kimś rozmawiał przez telefon. Uśmiechnął się do nas i kończył rozmawiać, a Pedro usiadł na podłodze i zaczął malować. Wskazał mi głową na niego, więc tylko zawołałam go palcem do kuchni.

- Co mu jest?
- Martwi się. – westchnęłam – Nie śpi za dobrze od jakiegoś czasu.
- Ale czym się martwi?
- Tobą. – spojrzałam na niego i widziałam dokładnie, że nie rozumie o co chodzi, ale tylko go posadziłam na krześle barowym – Mały dobrze pamięta co się działo jeszcze tak nie dawno. I boi się, że jego tatuś będzie smutny. A także martwi się o mnie.
- To my powinniśmy martwić się o niego, a nie on o nas. – zauważył a ja tylko westchnęłam – Chodzi mu o piłkę.
- Po prostu musisz go zrozumieć. Trenowałeś i go odrzuciłeś od siebie, boi się, że znowu straci tatusia. – a on jedynie objął mnie w pasie
- Ty też się martwisz?
- Przyznaję, że zasiał ziarenko we mnie. Ale widziałam wczoraj mecz i widziałam ciebie. To był Adrian, którego poznałam. Pewny siebie, doskonale wiedział co ma robić. Tam, na boisku zobaczyłam mężczyznę, którego pokochałam.
- I czuję się dobrze. – pogłaskał mnie po biodrze – W końcu byłem na swoim miejscu.
- Wiem o tym. Nie jesteś typem mężczyzny, który cały czas siedzi w domu i niańczy dzieci.
- Sandra to nie tak. – od razu wstał więc musiałam zadrzeć głowę do góry – Opieka nad naszym dzieckiem to przyjemność, nie praca. Ale czas abym sam zarabiał na naszą rodzinę.
- No dobrze, ale porozmawiasz z Pedro? Nie chce, aby miał koszmary.
- Oczywiście. – dał mi całusa – Nie macie się o co martwić.

Tylko pokiwałam głową i zostałam sama w kuchni, więc nalałam sobie soku do szklanki i wyszłam do salonu, gdzie Adrian wziął małego na dwór i widziałam, że kopali  piłkę. Miałam nadzieję, że tym razem będzie nasz synek spać w swoim łóżku i nie będzie mu się już nic śniło. Ale usłyszałam pukanie do drzwi więc zdziwiona się odwróciłam i poszłam otworzyć. Tyle tylko, że nie spodziewałam się osoby, która za nimi stała.

- Tata? – zdziwiona na niego spojrzałam a on się do mnie uśmiechnął
- Hej Sandra, przyjechałem nie w porę?
- Nie, nie. Wchodź. – i go wpuściłam – Bez walizki?
- Zostawiłem w hotelu. I w sumie od razu przyjechałem do was. Ale jesteś sama?
- Nie, panowie są na dworze. W końcu mamy świetną pogodę i kopią trochę w piłkę. Ale zapewne zaraz Pedro padnie wykończony spać.
- Szkoda, miałem nadzieję, ze posiedzę trochę z wnukiem. Ale drzemka jest ważniejsza.
- Nie martw się, Pedro nigdzie nie wyjeżdża. – uśmiechnęłam się
- Rozumiem, ale jak się układa między wami? Widziałem nagłówki dzisiejszych gazet.
- Dobrze. Pierwszy mecz wyszedł mu dobrze  jako asystent, więc zobaczymy co będzie dalej. Ale lepiej mów co cię tak naprawdę do nas sprowadza.
- Wiem o twojej mamie i tym młodzieniaszku.
- Od niej?
- Byłoby łatwiej, gdyby to było od niej. Ale nie, dowiedziałem się od jej najlepszej przyjaciółki, i w dodatku o tym, że jej jedyna córka zostanie jej świadkową. I mi o tym nawet nie powie.
 - Jesteś na mnie zły? To ja powinnam bo nie widziałam, że jesteś moim ojcem ale nie mężem mojej matki.
- Ooo nie wiedziałem, że mamy gościa. – usłyszeliśmy spod drzwi i widziałam Adriana z śpiącym Pedro na rękach – Zasnął mi na stojąco.
- Jaki on już duży. – uśmiechnął się
- I coraz cięższy. – zaśmiał się i poszedł do jego pokoju
- Wiem Sandra, że powinniśmy ci powiedzieć. Ale… - spuścił głowę, a ja jedynie się zaśmiałam
- Naprawdę? Mimo wszystko dalej coś do niej czujesz? I dlaczego jej się nie oświadczyłeś i nie wróciłeś do niej, tylko dalej siedziałeś w Berlinie.
- Oświadczyłem jej się. – usiadł na kanapie a ja aż otworzyłam usta – I dlatego zostałem w Berlinie bo je odrzuciła. Nikt nie może usidlić wyzwolonej kobiety. Jemu się udało. – rzucił na Adriana, który stał w progu
- Zostawić was samych? – zapytał
- Nie, jesteśmy w końcu rodziną.
- Nie jestem zadowolona, że moim ojczymem będzie ktoś w wieku mojego męża. I nie podoba mi się ten ślub. Ale nic nie mogę zdziałać. To ty jesteś jej pierwszym mężczyzną.
- Ale mnie odrzuciła i dałem sobie spokój, było łatwiej mieszkać z dala. Ale czas wrócić, dlatego przeniosłem się do Madrytu. Chcę być bliżej ciebie i wnuka.
- A co zrobisz z nią? – westchnęłam siadając obok niego
- Jeszcze nie wiem.
- Jak dla mnie powinien pan do niej pójść i powiedzieć wszystko to co w panu siedzi. Kto wie, może jednak czekała na ten czas i się wszystko zmieni?
- Chcesz aby twoja teściowa odwołała ślub? – zaśmiał się na niego spoglądając
- No cóż, ona o mało co nie odwołała mojego. – wzruszył ramionami a ja zdziwiona spojrzałam to na jedno to na drugie bo oczywiście, że ja o niczym nie wiedziałam – Dzień przed naszym ślubem, twoja matka mnie odwiedziła i chciała wybić cię z mojej głowy. Nie chciała, aby jej jedyna córka zmarnowała życie przy kimś kto sobie leczy rany.
- Naprawdę? To dlatego ty przyszedłeś do mnie w dniu naszego ślubu. – zauważyłam spoglądając na mojego ojca – To dlatego była ta przemowa.
- Przemowa była, bo widziałem twój strach. Jesteś trochę podobna do matki, ale nie aż tak bardzo. No i pomogło, patrz co teraz masz. I mam nadzieję, że myślicie choć trochę o drugim wnuku dla mnie, a nie tylko jeden. Mój brat ma już czwórkę.

- Myślimy, myślimy. – uśmiechnął się Adrian puszczając mi oczko – Niech się pan nie martwi, na pewno nie będziemy tylko w trójkę. 

&&&
Ahh miałam dodać notkę w weekend ale bylam zabiegana, nawet przez to opuściłam drugą połowę meczu co mi sie raczej nie zdarza... a do tego, siedzę właśnie w domu na zwolnieniu lekarskim więc mi się nudzi i postanowiłam dodać nowy rozdział... a już niebawem pojawi się nowe opowiadanie, które tworzy się. Oby wyszło mi tak jak chcę haha:d

2 komentarze:

  1. No i jestem, co prawda długo mi zeszło, ale już jestem:) Szybko nadrobiłam resztę rozdziałów:)

    Nie wiem, czy powinnam cieszyć się z tego, że między małżonkami zapanował taki błogi spokój. W sumie, to wydaję mi się, że to cisza przed burzą i obawiam się, że będzie to totalna katastrofa, co zaowocuje rozstaniem, ale mam nadzieję, że nie rozwodem, bo choć Sandra mnie wkurwia, za przeproszeniem, nie życzę jej źle. Adrian owszem, na początku zachowywał się jak buc i odsuwał się od żony, ale na szczęście szybko to się zmieniło.
    A co mnie w Sandrze wkurza? Jej przeszłość. To, że będąc z Adrianem przespała się z jego kolegą? Bo co? Bo bała się związku? Ja też się boję, ale nigdy nie zrobiłabym mojemu facetowi czegoś takiego. A Adrain zamiast tak przyjąć to spokojnie, powinien udrzeć na nią ryja i się obrazić. Ja takiej zdrady nie wybaczyłabym nigdy i mściłabym się, aż do śmierci. Ale ja to ja, ja nie zapominam, więc pewnie odsunęłabym od siebie miłość swego życia, gdyby coś nie poszło po mojej myśli. Nie ważne. W każdy razie, mam nadzieję, że Sandra zmieni się nieco i będzie już żoną i matką, jaką powinna być, choć przecież porzuciła swoją przeszłość i jest już całkiem inna.
    No dobrze, mam nadzieję, że Adrian jako asystent spełni się w tej roli i będzie zadowolony z tego, co robi, a jego koleżanka będzie jedynie koleżanką i niczym więcej, chyba że namiesza w małżeństwie Gonzalez.
    Czekam na kolejny! <3 Postaram się też szybko nadrobić drugie Twoje opowiadanie i też wpaść z komentarzem:)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokój zawsze zapowiada jakąś burzę. Czuję to po kościach i ich zachowaniach! :D

    OdpowiedzUsuń