niedziela, 23 lutego 2014

11

Na dniach dopiero co wróciłam do domu i starałam się wszystko ogarnąć, chociaż raczej musiałam sama siebie ogarnąć. Adrian naprawdę sobie dobrze radził i nie powiem, ale lekko mnie to poruszyło. Że ma o wiele lepszy kontakt teraz z synem i spędza z nim o wiele więcej czasu niż ja. Na dodatek coraz bardziej naciskali jeśli chodzi o awans i nie wiedziałam dalej czy się zgodzić czy nie. Siedziałam właśnie na kanapie z laptopem na kolanach i przeglądałam sobie Internet. Miałam dzień wolny i delektowałam się obecnie ciszą. Ponieważ moi panowie pojechali do dziadków, a my wieczorem wybieraliśmy się na kolację. W sumie powinnam się właśnie na nią szykować, ale jakoś nie miałam na to ochoty. Usłyszałam jak Adrian podjechał pod dom, więc tylko westchnęłam i poszłam na górę. Na łóżku leżały już przygotowane rzeczy dla mnie jak i dla mojego męża. Więc tylko wzięłam je do łazienki i wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się i ubrałam. Gotowa wyszłam z łazienki i widziałam jak Adrian się szeroko uśmiechnął na mój widok. No cóż, miałam na sobie strój który sam wybrał na poprzednich zakupach i do tej pory nie miałam go na sobie.

- No, no. Nie wiem czy będę w stanie skupić się na kolacji kiedy taka laska będzie siedzieć koło mnie.
- Dasz radę. Jak zawsze. No, ale jedziemy.
- Ej, ej. Trochę więcej entuzjazmu. – uśmiechnął się do mnie obejmując w pasie – To naprawdę miła dwójka, polubisz ich, a oni ciebie. No, a jutro z rana przywiozę ci małego, abyś mogła nacieszyć się nim dłużej. Zresztą jedziemy na wakacje, tam nie da ci mały na pewno spokoju.
- Już nie mogę się doczekać. – uśmiechnęłam się na samą myśl

Ale jednak pojechaliśmy do knajpki w której mieliśmy zjeść. Nie powiem, ale chciałam w niej zjeść już od jakiegoś czasu, ale nie było okazji. Jak się okazało ta dwójka już była na miejscu, więc poszliśmy do naszego stolika. Tyle tylko, ze kiedy wyłoniłam się za pleców Adriana to od razu zobaczyłam kogoś, kogo nie widziałam już od jakiegoś czasu. Nie wiedziałam w sumie jak się zachować. Ale wyratował mnie z opresji bo sam się przedstawił i tak jakbyś się w ogóle nie znali. Usiadłam na swoim miejscu i musiałam przyznać, że dziewczyna, która siedziała naprzeciwko mnie była bardzo ładna. I wyglądała na sympatyczną. Zamówiliśmy przystawkę i kolację wraz z deserem i co najważniejsze z winem. Adrian nie prowadził dzisiaj więc sam mógł sobie pozwolić na lampkę. Atmosfera była bardzo miła, rozmawiało nam się dobrze i jak się okazało dziewczyna była młodsza od nas i już na niezłej pozycji jeśli chodzi o popularność. Ale przy tym była sympatyczna i skromna. A to się liczy, że sława jej nie zmieniła.

- Naprawdę nie mogę się na ciebie napatrzeć. Kompletnie nie widać po tobie tego, ze urodziłaś dziecko. Moja siostra przytyła z siedem kilo i trudno było jej zrzucić, zresztą do tej pory z tym walczy. A ty wyglądasz jakbyś była seksowną panną szalejącą na całego.  – rzuciła na co się zaśmiałam
- Owszem szalałam, ale panną już nie jestem. – uśmiechnęłam się kładąc dłoń na kolanie Adriana
- A przy Pedro uwierz mi, że zrzuciłabyś wszystkie nadprogramowe kilogramy. – zauważył – Nawet ja schudłem dzięki temu, że za nim biegam po placu zabaw.
- No tak. Pewnie nie było łatwo pożegnać się z piłką. Nie jestem może wielką fanką piłki, ale słyszałam co nie co i widziałam.
- Owszem… - zauważył łapiąc mnie na dłoń i lekko ją ścisnął – Nie było łatwo, ale teraz jestem szczęśliwy tak samo jak kopałem piłkę. Nie robię tego co kocham, ale jestem z tymi których kocham. To jest ważniejsze.
- Nawet nie wiesz jakie cudo ci się trafiło. – zaśmiała się – Mam nadzieję, ze ten tutaj jest w jakimś stopniu podobny.
- Nikt nie jest idealny. – zauważył Jaime – Ale ja tez mam dobre cechy. Zresztą zawsze to ja podrywałem te lepsze dziewczyny, nie Adrian.
- Muszę przyznać, że masz coś w sobie co ci to ułatwia. Dzisiaj widzimy to doskonale.
- Mam nadzieję.

Jednak co dobre musi się kończyć, zresztą sama zdecydowałam, ze lepiej już wracać. Bo jak wiadomo oni dopiero co się docierali i zapewne chcieli zostać tez sami, a nie z przyzwoitkami na głowie. Wróciliśmy taksówką do domu, i w sumie nic się nie odzywał Adrian przez całą drogę i nie wiedziałam dlaczego, ale sama tez nic nie mówiłam, tylko zapatrzyłam na widoki za oknem. Dojechaliśmy do domu i tylko jak przekroczyłam próg, nie zdążyłam nawet ściągnąć szpilek bo Adrian przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował na co zaskoczona nie wiedziałam co zrobić, więc się odsunęłam. Spojrzałam na niego i już wiedziałam…

- Domyśliłeś się?
- Od razu, nieźle udawaliście, że się nie znacie. Kiedy go poznałaś?
- Przed tobą? Nie na długo…
- Z nim też? – jęknął
- No wiesz… - rozłożyłam ręce – Już taka byłam. Ale kiedy zostałam twoją dziewczyną to z tym skończyłam.
- Czasem wolałbym wiedzieć, ze byłem pierwszym albo chociaż drugim. A nie którymś z kolei.
- Wiem  o tym i to rozumiem. Ale czasu nie cofnę. Owszem byłam puszczalska, sama dobrze o tym wiem. Nie przejmowałam się wtedy niczym, nawet całowanie się z dziewczyną nie było dla mnie czymś dziwnym. Korzystałam z życia na całego, ale wyrosłam z tego. Teraz jestem szczęśliwą mężatką i co najważniejsze, spokojną i ułożoną. W końcu muszę dawać przykład.
- Myślę, że jakby nasz syn dowiedział się o twojej przeszłości od razu by musiał iść na jakąś terapię. Cud, że ja nie muszę.
- Może dlatego, że teraz korzystasz z tego co umiem. – szepnęłam mu do ucha lekko je przegryzając na co zamruczał – I w sumie tak myślałam, że mój dzisiejszy strój ci się spodoba, więc pod spód założyłam też coś co ci się spodobało. – zauważyłam ściągając z siebie spódnicę i bluzkę gdzie pod spodem miałam komplet który kupiłam wraz z nim – I jak?
- Myślę, że…
- Ciii… - szepnęłam kładąc palec na jego ustach lekko przegryzając swoje – Nie myśl, nie teraz…

Adrian szybko pojął o co mi chodzi, więc jego ubrania poszły w ruch, i tylko poczułam twardą ścianę za plecami na co jęknęłam bo trochę za mocno się od niej odbiłam. Ale jednak całując się coraz namiętniej swoje kroki skierowaliśmy w stronę salonu. Podniósł mnie do góry, na co objęłam go mocniej nogami w pasie i wylądowaliśmy na kanapie. Tego nam brakowało, po prostu chwili zapomnienia, a zachowywaliśmy się tak jakbyśmy nie znali się od kilku lat i sypiali ze sobą, tylko tak jak na samym początku. Czułam się tak jak w dniu naszego pierwszego razu.

- No, no nie dziwne, że jednak z nim zostałaś. – usłyszeliśmy więc od razu podnieśliśmy się do pozycji siedzącej i staraliśmy się czymś zakryć ale nie było łatwo – No nie wstydźcie się, wszystko już widziałam.
- Mamo! – rzuciłam oburzona zakładając jego koszulę – W tej chwili do kuchni. – rzuciłam w sumie ciągnąc ją tam za ramię – Co ty tu robisz?!
- No jak to co? Przyjechałam w odwiedziny.
- Nie nauczono cię tego, że trzeba pukać jak już wchodzisz do innego domu niż swojego?
- Ale to dom mojej córki. – zaśmiała się – To tak jakbym wchodziła do siebie.
- Po to są drzwi, aby do nich pukać. – mruknęłam
- Marudzisz. Kąpałam cię i wiem co masz, a Adrian… no cóż, ma się czym pochwalić.
- Mamo, przestań! Lepiej powiedź mi co cię tu sprowadza, nie odzywałaś się do mnie dwa lata.
- Wychodzę za mąż! – krzyknęła uradowana – Czyż to nie cudownie?
- Że co?! Przecież nie masz nawet rozwodu.
- Jaki rozwód. – zaśmiała się – Ja i twój ojciec. Nigdy nie byliśmy małżeństwem. Myślałam, że się domyśliłaś.
- Dobry wieczór. – usłyszałam i widziałam już ubranego Adriana
- Oj dobry, dobry. – uśmiechnęła się do niego szeroko zjeżdżając go wzrokiem – Ale właśnie oznajmiałam, że wychodzę za mąż.
- Dokładnie i to, że moi rodzice nie byli nawet małżeństwem.
- Oj tam, nie każdy musi wychodzić za mąż tak jak ty i zachodzić w ciążę.
- No tak, za takiego nieudacznika. – rzuciłam – I przyjechałaś tu tylko po to, aby oznajmić mi, że będę mieć nowego tatusia. A raczej wpadłaś do mojego domu. – rozkręcałam się, ale Adrian od razu mnie przystopował – Nie Adrian, była przeciwna. Od razu kiedy jej powiedziałam, że mi się oświadczyłeś. A jej ostatnimi słowami do jedynego dziecka były słowa cytując: „to twój najgorszy wybór, wybrałaś nieudacznika, który teraz będzie na twoim utrzymaniu”.
- Łapiesz mnie za słowa. Myślałam, że będziesz się ze mną cieszyć moim szczęściem.
- Cieszyć? Zjawiasz się w moim domu po dwóch latach i oznajmiasz mi, że bierzesz ślub z kimś kogo nawet nie znam. Mam powody do tego, aby być w tym momencie na ciebie wściekła.
- No ok, ale jesteś wściekła na mnie bo przeszkodziłam ci w dojściu. Ale twój ojciec też jest winny. Miałaś jakikolwiek kontakt od niego? – nic nie powiedziałam- Widzisz. Więc masz dwie osoby na które powinnaś być wściekła. Ale ok rozumiem, przeszkodziłam ci w baraszkowaniu. Dlatego zostawię was samych, i zatrzymaliśmy się w tym hotelu. – napisała mi na kartce – Będziemy tam do końca tygodnia jeśli chcesz się z nami spotkać. Miło było cię ponownie spotkać synu. – rzuciła wychodząc a ja jedynie uderzyłam w blat
- Kochanie… 
- Jak ona mogła się tutaj pojawić?!
- Rozumiem. – westchnął przytulając mnie do siebie – Ale to twoja matka. Może warto pojawić się w tym hotelu i porozmawiać?
- Zepsuła nam tylko chwilę. – mruknęłam się do niego tuląc
- No może i tak, ale tulę do siebie seksowną dziewczynę w mojej koszuli. – dał mi buziaka w czoło na co się lekko uśmiechnęłam – Będziemy mieć jeszcze sporo takich chwil. Obiecuje ci to. Chociaż noc jest długa. – zamruczał
 - Straciłam ochotę. – westchnęłam – A zapowiadało się tak fajnie…
- Chodź. – zaśmiał się ciągnąc mnie za dłoń na co zdziwiona na niego spojrzałam – Zrobię ci masaż, trochę pomacam i to wszystko, obiecuję.
- Na twój masaż się piszę. – uśmiechnęłam się do niego szeroko

Kiedy znaleźliśmy się w sypialni to tylko pościelił i kazał mi ściągać koszulę. Zdziwiona na niego spojrzałam bo w sumie nic pod nią nie miałam. Ale jednak ściągnęłam ją i przykryłam się kołdrą od pasa w dół i czekałam na niego bo biedaczek szukał jakiś olejków. Wrócił po chwili z uśmiechem i przystąpił do działania. Zdecydowanie się odprężyłam i na jakiś czas wyłączyłam. Adrian masował idealnie, a także nie omijał żadnego kawałka mojego ciała. Robił to tak, że na nowo się na niego nakręciłam i tylko szepnęłam, że tęskniłam za tym. Rzucił, że wie i delikatnie całował mnie po karku i plecach na co mruczałam zadowolona. Rozpalał mnie z każdym dotykiem coraz bardziej, więc się jedynie przewróciłam na plecy na co zdziwiony na mnie spojrzał. Ale kiedy przegryzłam dolną wargę to już wiedział co mi świta po głowie. Wrócił do masowania, ale tym razem skupił się na przednich partiach. Dobrze, że Adrian sam się przygotował i był tylko w bokserkach bo szybciej mogliśmy dojść do rundy finałowej. Po wszystkim leżałam na brzuchu i się śmiałam serdecznie z Adriana, który mi opowiadał historię swojego pierwszego razu. Kiedy biedak tak się sparzył, a jeszcze do tego miał po nim rozmowę z rodzicami na temat seksu.

- Porozmawiasz z nią? – zapytał głaszcząc mnie po plecach na co westchnęłam – Wiem, nie masz dobrych stosunków ze swoimi rodzicami. Twój ojciec ostatnim razem dzwonił na święta, ale to twoja matka. Bierze ślub, chyba warto poznać z kim.
- Nie wiem czy dam radę iść tam sama…
- Pójdę z tobą. W końcu jestem twoim mężem, chociaż z tego co słyszałem to twoja matka nie była z tego zadowolona.
- Jest taka jak ja, a raczej taka jaka byłam. Nic się dla niej nie liczyło i nie rozumiała, dlaczego. Jak widzisz nie ma ślubu z moim ojcem, więc to był dla niej szok, ze przyjęłam twoje oświadczyny. No a później wpadka z Pedro. Dla niej powinnam cieszyć się z życia jako panna. Ja wybrałam inną drogę… kiedy miałeś kontuzję powiedziała mi, żebym od ciebie odeszła.
- Ale zostałaś…
- Owszem, tak postępują osoby, które kogoś kochają. Byłabym niezłą suką, gdybym od ciebie odeszła bo przestałeś z dnia na dzień grać. Jestem z tobą nie dlatego, że byłeś piłkarzem i miałeś popularność. Nie to mnie interesowało, od samego początku jak ciebie poznałam.
- No tak, interesowałem cię ja.
- Dokładnie, Adrian Gonzalez i nic więcej, ani piłka, ani twoje konto bankowe. Tylko ty, jako człowiek.
- I dlatego ci się oświadczyłem, wiedziałem że nie pojawi się taka druga. Ale zadzwoń do niej, i się umów. Pójdziemy razem i kto wie, może się okazać że będzie nawet sympatycznie. A jak będzie coś dogryzać, to nie martw się. Jestem dużym chłopcem, zniosę to.

- Wiem, że jesteś dużym chłopcem. – uśmiechnęłam się do niego na co się zaśmiał i mnie mocno do siebie przytulił

&&&
Mamy 11, i powiem wam, ze coraz bardziej przymierzam się do dodawania nowego opowiadanie. Nie związanego z piłką... ale myślę nad tym i myślę, więc możecie się czegoś spodziewać.  A teraz uciekam do pracy ;d 

1 komentarz:

  1. Dziwna matka, ale mi nowinę przywiozła. Na miejscu Sandry kompletnie bym to zignorowała albo pojechała i zgrabnie jej wytłumaczyła, że nie ma dla niej miejsca w moim życiu, o! :D

    OdpowiedzUsuń