Lato przyszło do nas z pełną piersią. Temperatury jak zawsze
były na tyle dobre, że w stolicy mieliśmy wysyp turystów. Tyle tylko, ze ja nie
mogłam jak na razie wziąć wolnego. Miałam zobowiązania w pracy i czekało mnie
kilka wyjazdów służbowych. W dodatku rodzice Adriana jak co roku urządzali
imprezę na której nie mogło zabraknąć i nas. Zwłaszcza, że w tym roku obchodził
senior jubileusz. Więc musiałam na tą okazją znaleźć jakąś sukienkę. Ale nie
było łatwo, więc nawet dzisiaj z samego rana jęczałam, że chyba będę musiała
iść w starej, w której mnie może nikt nie widział. Kiedy mój mąż zarządził, że
po pracy idziemy na zakupy. Chociaż by się paliło, to on podrzuci małego do
rodziców. A my będziemy mogli iść szaleć. No cóż, opcja spędzenia czasu na zakupach
jak najbardziej przypadła mi do gustu, ale kiedy dochodziła godzina wyjścia to
już nie miałam takiej wielkiej ochoty. W pracy miałam niezły młyn, przez co
wyszłam później i stałam w korku. Adrian dojechał na miejsce o wiele szybciej i
wydzwaniał do mnie co chwilę. Więc kiedy w końcu zaparkowałam, to odebrałam
telefon.
- No nareszcie, gdzie jesteś? Wszyscy w sklepie patrzą na
mnie jak na jakiegoś wariata. – mruknął
- Przepraszam, korki. Będę góra za pięć minut, może dobiegnę
w szpilkach. I jak już jesteś tam to znajdź jakieś ciekawe sukienki.
- Czego to ja dla ciebie nie robię. – westchnął się
wyłączając
Tylko się zaśmiałam i gotowa ruszyłam w stronę sklepu.
Miałam tylko nadzieję, że coś tam znajdę. No i, że Adrian nie wybierze czegoś
zdecydowanie nieodpowiedniego. Na dodatek jako wydawca musiałam wyglądać
dobrze, więc szykowały się dłuższe zakupy. Wpadłam jak burza do sklepu i od
razu zauważyłam mojego męża jak szukał sukienek więc do niego podeszłam.
- Przepraszam. Ale korki niesamowite, do tego zatrzymali
mnie w pracy. – westchnęłam
- No, bo już myślałem, że będę musiał sam przymierzać.
- Musze cię zawieźć ślicznotko, mamy inny rozmiar. Ale
wybrałeś coś?
- Idę od początku, i w sumie tylko taką znalazłem. – pokazał
mi sukienkę mini, dosyć obcisłą i z głębokim dekoltem na plecach
- Skarbie? Ty chcesz, aby goście twojego taty pomyśleli, ze
tam obsługuje po godzinach?
- Żartuje. – zaśmiał się – Zdecydowanie sam bym cię nie
zabrał w takiej sukience. I w sumie albo masz kwiaty, albo jakieś dziwne wzory,
no i zostają gładkie z falbankami na brzuchu i nie wiem po co.
- To baskinki skarbie i po to, aby zamaskować brzuszek. No,
ale teraz czas poszukać sukienki i innych rzeczy. Musze w końcu wyglądać dobrze
jako wydawca na trzech spotkaniach z fanami, gdzie będzie podpisywana książka.
I oczywiście imprezie. Więc potrzebuje dwóch sukienek. Chociaż nie, bo to za
duży wydatek. – westchnęłam patrząc na ceny – Jedną, na dwie okazje.
- Daj spokój. – westchnął – Zarabiasz, więc wydaj na ile
chcesz. Jeszcze tak źle z naszymi finansami nie jest.
Tylko lekko się do niego uśmiechnęłam i posadziłam na
kanapie, a sama buszowałam między wieszakami i znalazłam kilka ciekawych
propozycji. Wzięłam wszystko do przymierzalni i się zaczęło. Na pierwszy rzut
poszła sukienka w kwiaty, rozkloszowana na dole. Stanęłam przed Adrianem, ale
od razu pokiwał głową, że nie. W sumie sama nie czułam się w niej na tyle
dobrze, aby ją kupić. Dlatego szybko się przebrałam w kolejną. Tym razem
postawiłam na beżową baskinkę. Prostą, bez żadnych zdobień. Adrianowi się
podobało więc postanowiłam się nad nią zastanowić. W sumie przydałaby m się
nawet jak nie na imprezę do jego rodziców to z okazji książki. W dodatku była
taka jeszcze biała, więc i ją przymierzyłam ale rzucił tylko Pedro. Więc od
razu odpadła, bo znając życie nasz synek zaraz mnie czymś ubrudzi. Następna
była w etniczny motyw, i czułam się w niej dobrze. Leżała świetnie, idealnie
podkreślała moje kształty więc wyszłam w niej z przymierzalni a Adrian pokazał
kciuk do góry, więc i jemu się widocznie podobało. Ale została mi jeszcze
jedna, w kwiaty, również obcisła, ale dłuższa i bez żadnych dekoltów, tylko z
krótkim rękawkiem. Kiedy się w niej pokazałam, Adrian dosyć długo się
zastanawiał i rzucił, że raczej nie. Bo zginę mu w ogrodzie. Na co się
serdecznie zaśmiałam i odwiesiłam ją na wieszak. Więc w sumie zostały mi tylko
dwie sukienki, na które się zdecydowałam po dłuższym namyśle. W sumie nawet nie
myślałam, ze tak szybko coś znajdę. Adrian zapłacił za moje zakupy i od razu
wziął torby, łapiąc mnie za dłoń.
- To gdzie teraz?
- Przed siebie. – zaśmiałam się – Teraz muszę znaleźć coś na
wyjazdy. Zresztą poradzicie sobie?
- Mówię ci to po raz kolejny, ze tak. Zawsze jest mama na
miejscu. Więc nie masz się o co martwić.
- No dobrze. – westchnęłam – Zresztą to mój pierwszy raz…
zawsze byłam tylko w Madrycie.
- No, a teraz jedziesz do Barcelony, Sevilli i Granady.
Skarbie czas najwyższy.
- A co jeśli będę musiała częściej jeździć na takie
delegacje? – spytałam przebierając wieszakami
- Co masz na myśli?
- Szykuje się awans. Oczywiście… jestem brana pod uwagę. Nie
wyszukiwałabym nowych książek, tylko bym opiekowała się nowymi wydawcami. Nie
tylko tutaj w Madrycie.
- Ale ty lubisz wyszukiwać nowe książki. A raczej perełki.
- Wiem o tym, ale dzięki temu, zyskałabym lepszą pensję.
- No cóż pieniądze zawsze odgrywają dużą rolę. Ale
porozmawiamy o tym wieczorem co? Na spokojnie usiądziemy i przeanalizujemy. Bo
tutaj zdecydowanie nie da się rozmawiać. – westchnął przepuszczając jakieś młode
dziewczyny, które się pchały do wieszaków
- Starzejesz się. – zaśmiałam się serdecznie pokazując mu na
bluzkę jak siatka na zakupy – Ale ja chyba też. Chyba powinniśmy iść na sekcje
dla emerytów.
- Raczej dla dojrzałych. W każdym aspekcie. – zamruczał na
co przewróciłam oczami i wyciągnęłam sukienkę, która mi się bardzo podobało, a
w dodatku nie była aż tak bardzo młodzieżowa.
Znalazłam również w tym sklepie spodnie a’la alladynki,
koszulę jeansową i spódnicę w motyw zebry, poszłam z tym wszystkim do
przymierzalni gdzie musiałam trochę poczekać i oczywiście Adrian oceniał.
Dlatego zadowolona, że się wszystko podoba poszłam z tym do kasy, gdzie
zapłaciłam z zniżką stałego klienta. Odwiedziliśmy w sumie jeszcze trzy sklepy
w których kupiłam nową bluzkę z nadrukiem, żółta spódnice i koszulę. Ale i tak
najlepszy strój jaki podobał się Adrianowi był w ostatnim sklepie. Chciałam
trochę zaszaleć, zwłaszcza że w poprzednim sklepie Adrian zawiesił oko na innej
kobiecie i nawet nie patrząc na to, że jest ze mną zachował się jak na typowego
faceta. Dlatego wybrałam dosyć obcisłą spódnicę ze skóry, czarny top z
nadrukiem i szpilki. Jeszcze w przymierzalni poprawiłam włosy i się mu
pokazałam, a on aż zaniemówił. No cóż, mini była obcisła i w dodatku z
rozcięciem. Tylko zadowolona się uśmiechnęłam sama do siebie i zniknęłam w
przymierzalni, gdzie przebrałam się w swoje rzeczy, miałam już to odwieszać na
wieszak kiedy od razu zaprotestował.
- Mam to wziąć?
- Zdecydowanie. Jeśli ty tego nie zrobisz, to ja.
- Ale gdzie ja to założę.
- Znajdzie się dużo okazji, zaufaj mi. Ale idziemy gdzieś
jeszcze?
- Jeszcze bym odwiedziła sklep z butami, z bielizną i coś
dla ciebie przydałoby się kupić i małego.
- To najpierw buty, później dla nas a na końcu bielizna. To
będzie zdecydowanie najmilsze i najlepsze zakończenie zakupów.
- A może chce kupić tylko nowe skarpetki?
- Byłaś w dwóch sklepach gdzie mogłaś je kupić, tam idziesz
po coś specjalnego. Zresztą musisz mnie jakoś pocieszyć… w końcu to ja
zawiozłem mojej mamie jej komplet. Jeszcze nigdy nie byłem tak zażenowany, nie
wspominając o niej. Rozumiem są dorośli, ale są moimi rodzicami.
- Czyli uważasz, że w pewnym wieku to już trzeba przestać
cieszyć się z pewnych aspektów bycia w związku?
- Rodzice zdecydowanie. – a ja się jedynie zaśmiałam
- Czyli ile będę mieć lat, kiedy przestaniesz się do mnie
dobierać? – szepnęłam – Bo jak nie ty, to musze znaleźć sobie chyba jakiegoś
kochanka.
- Nie łap mnie za słówka. – wystawił mi język – Ty byś nie
była zażenowana?
- Po takich rodzicach to się mogę wszystkiego spodziewać,
więc nie.
Ale jednak zajęliśmy się zakupami, jeśli ja jestem marudą i
mi się nic nie podoba, to nie wiem jak nazwać Adriana. Miał szczęście, że nie
ingerowałam w to w czym chodzi, ale jego przebieranie wieszaków mnie już
wymęczyło. Dlatego po prostu go zostawiłam samego sobie i poszłam do działu
dziecięcego, gdzie zdecydowanie lepiej mi się szukało. Miałam już wszystko, tak
samo jak Adrian co mnie zdziwiło. Zapłaciliśmy trochę i poszliśmy do sklepu z
butami gdzie nic ciekawego nie znalazłam, ale za to kupiłam małemu i obraliśmy
kierunek – bielizna. Tam Adrian był w siódmym niebie. Zresztą wybrałam mu z
kilka par bokserek, tak samo jak Pedro, ale oczy to mu się świeciły kiedy
oglądałam komplety. I widziałam, że jego wzrok leciał zdecydowanie dalej niż ja
oglądam. A mianowicie na te bardziej kuse.
- Adrian patrz tutaj. – złapałam go za brodę z uśmiechem
- A nie możesz kupić jednego z tamtych zestawów? Tak dla
mnie?
- Będziesz w tym chodzić? Czy ty jesteś moim mężem, czy mi
porwałeś Adriana? – zaśmiałam się, ale poszłam na ten dział
- Nikt mnie nie porwał, ale może byśmy skorzystali z okazji,
że małego nie ma i mile spędzili wieczór?
- Będziemy zmęczeni po zakupach.
- Oj tak podgrzeje atmosferę, że o tym zapomnisz. –
wyszczerzył się jak mysz do sera, więc pokiwałam zrezygnowana głową bo
zdecydowanie trafił mi się wariat. Ale wybrałam jednak komplet z motywem
zwierzęcym, ale był dosyć delikatny i pasujący do mnie
Po takich długich zakupach naprawdę byłam zmęczona, ale
pojechaliśmy do domu. Na szczęście Adrian prowadził, a ja mogłam ściągnąć swoje
szpilki. Rozmawiałam przez telefon akurat z jego mamą, i widziałam jak
przewracał oczami za każdym razem. No cóż, trochę poplotkowałyśmy. I
dowiedziałam się, że na jubileusz przybędzie również Marcos, na co się szeroko
uśmiechnęłam i zapowiedziałam, że na pewno zaproszę go do siebie. Od razu
Adrian zacisnął dłonie na kierownicy więc się pożegnałam z jego mamą i mu się
przyjrzałam.
- Nie masz zamiaru się z nim chociaż w jakimś minimalnym
stopniu komunikować?
- Nie. Nie znam go.
- A szkoda, bo jest naprawdę sympatyczny. Nawet Pedro go
lubi. Zresztą zachowujesz się trochę tak, jakbys był o niego zazdrosny.
- Bo pojawił się nagle i podbił serca wszystkich mi
najbliższych.
- Może wzbudził w nas sympatię, ale zapominasz o czymś. Moje
serce zostało podbite już dawno temu.
- No tak. Dałaś kosza innemu i przyszłaś do mnie, do
biednego chłopaka z złamanym sercem. Sam nie wiem po co do mnie podeszłaś.
- Bo chciałam zaciągnąć cię do łóżka. – rzuciłam – A później
głupio było odejść jak się żaliłeś. Zresztą i tak cię zaciągnęłam.
- Dziwisz mi się? – zaparkował auto w garażu – Przywitałaś
mnie nago. No, miałaś koszulę, ale byłaś naga. Każdy normalny facet by
skorzystał z okazji.
- Chcesz mi powiedzieć, że tylko dlatego poszedłeś ze mną do
łóżka? Bo nie miałam na sobie bielizny? A gdybym wtedy przywitała cię w
piżamie, gdzie miałabym długie spodnie i bluzkę z długim rękawem, to nawet byś
mnie nie dotknął.
- Nooo… - uśmiechnął się a ja od razu wiedziałam, aby mu
dopiec więc tylko westchnęłam i rzuciłam, że i tak nie był jedynym tego dnia i
trzasnęłam drzwiami – Co?! Jak to nie byłem jedyny?
- Jesteś ze mną już jakiś czas i dalej nie zauważyłeś tego,
że miałam na sobie męską koszulę i brak bielizny? Nie zastanowiło cię to nigdy,
dlaczego przywitałam cię właśnie w takim stroju?
- Czułem, że nie byłaś przygotowana na moją wizytę. Jakaś
taka nieobecna byłaś.
- W nocy byłam, bardzooo zajęta. – uśmiechnęłam się szeroko,
a on tylko rzucił, że przecież byłam zakochana w nim – Oj Adrian, nie byłam
wtedy z tobą. Może i mi się cholernie podobałeś, ale każdy dobrze wie. Że
najlepszym sposobem na to, aby zapomnieć jest pójście na całość z kimś innym.
Ja to zrobiłam, poszłam na całość z nieznajomym z baru.
- Ożeniłem się z puszczalską. – zaśmiał się – Słyszałem o
tym, że nie masz żadnego problemu przed rozkładaniem nóg. Ale nie sądziłem, że
to prawda. A właśnie mam prośbę, pójdziemy razem na randkę?
- Randkę? – zdziwiona
na niego spojrzałam a on potwierdził
- Widzisz kumpel ma na oku taką jedną, no i poprosił mnie
abym się z nim wybrał. No wiesz taka przyzwoitka. W sumie może wtedy założysz
ten strój z dzisiaj?
- Mam tam iść też jako przyzwoitka? I od razu chcesz mnie
ubrać w coś takiego, zwłaszcza że chyba nie znam tego kumpla? Bomba! Umów się z
nimi, z miłą chęcią się przejdę do knajpki.
- Oj zdecydowanie musisz ubrać się w coś innego. Na pewno w
coś co jest odpowiednie dla matki.
- No tak. Coś na pewno się znajdzie.
&&&
Jestem zła, coś mi internet zmula i nie mogę jak cywilizowany człowiek skomentować wszystkich blogów...ba nie mogę żadnego przeczytać. Dupa, dupa, dupa i jeszcze raz dupa... a w dodatku wolne w tym tygodniu mam dopiero w piątek więc obym dotrwała i obym wtedy mogła wszystko nadrobić.
Nie wiem jak to skomentować. :D Tak szczerze...jest wesoło i trochę szczęśliwie. Nie wiem, jakoś...nie mam się do czego przyczepić czy zdenerwować i kogoś ochrzanić. (tak, zawsze chodzi o Adriana) :D Tym razem...jestem na razie neutralna. :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że pomiędzy nimi zaczyna się wszystko układać i oby tak już pozostało :)
OdpowiedzUsuń